Biegła przed siebie oddychając i omijając wzrokiem księżyc jaśniejący nad nią.
Nie chciała kolejny raz stać się bestią. Miała dość.
Nogi niosły ją do kryjówki, lecz czy zdąży?
Czy zdąży przed transformacją?
Zakręciło jej się w głowie a ślina zbierała się przy kącikach ust.
Dopadła do drzwi starej chaty żłobiąc szponami pręgi i dziury.
-Nie...proszę....nnie... - wyszumiała a dźwięk jej głosu zmienił się przez kły wyrastające z dziąseł
Padła na ziemie przed drzwiami a po chwili podniosła głowę.
Złote tęczówki wpatrywały się w księżyc.
Wycie wydobyło się w z jej gardła, straciła kontrole jak zawsze gnając w las.